Pomógł: 2 razy Dołączył: 18 Sty 2006 Posty: 179 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Sty 28, 2006 3:07 pm Jakie wrażenia ze Star Wars: Empire at War?
Wyszło demko, trochę pogiercowałem. Miłośnikom Tie Fightera powinna się na początku zakręcić łezka w oku - wita nas ten sam imperialny klimat. Menu główne gry, zrobione w formie kabiny T/F, krążącego wewnątrz bitwy kosmicznej, z Marszem Imperialnym jako podkładem muzycznym - to jest bomba.
No ale dalej jest już gorzej. Szczerze, według mnie ta gra jest przeraźliwie prymitywna. Bitwy kosmiczne są w 2d. Tak, tak, nie ma pełnego trójwymiaru. Wszystko się porusza na płaskiej mapie, o zgrozo mającej "ścieżki" - do celu (powiedzmy stacji orbitalnej) prowadzą dwie "drogi", przedzielone polami asteroidów albo chmurami gazu. Manewry ograniczają się do wyboru jednej z "dróg". Możliwości taktyczne są urozmaicone wyłącznie do jednej specjalnej opcji działania dla każdej jednostki (X-Wingi mogą złożyć skrzydła, powiększa to ich szybkość ale zmniejsza siłę ognia, Y-Wingi mają możliwość ataku z użyciem działek jonowych, korwety koreliańskie i fregaty nebulońskie mogą coś kombinować z szybkością i mocą tarcz). Poza tym obowiązuje zasada, że dana jednostka lepiej sobie radzi z daną kategorią jednostek przeciwnika, a z inną kategorą gorzej. X/W najlepiej wychodzi rozwałka T/F czy T/B, ale gorzej sobie radzą z cięższym okrętami. Y/W odwrotnie. I tak dalej.
To walka kosmiczna - teraz walka planetarna. Mapy zbudowane w oparciu o zasady jak powyżej. Cechy jednostek - zasady jak powyżej. Zasady walki - jak powyżej. Jeśli na orbicie są bombowce, to podczas walki planetarnej można co jakiś czas wezwać nalot.
Warstwa strategiczna - każda planeta przynosi określony dochód, więc opanowywanie planet to podstawa Empire At War. Na planetach rozbudowujemy infrastrukturę naukową, przemysłową, finansową, budujemy oddziały planetarne i jednostki floty gwiezdnej.
Parę ciekawych pomysłów - Rebelia nie może prowadzić badań naukowych we własnym zakresie, wszystko musi podkradać imperium - na przykład za pomocą pary agentów w postaci złotego człekokształtnego robota i beczkowatego robota na kółkach.
Rebel scum ;-p mogą też wykorzystywać przemytników (w tej roli jakiś facecik w towarzystwie futrzaka ;-p) żeby podkradać kredyty z systemów Imperium. Imperium może się bronić przed tym procederem za pomocą łowców nagród (w tej roli jakiś bolo w charakterystycznym hełmie z charakterystycznym latynoskim akcentem ;-p).
W demie jest długi samouczek i jednak krótka kampania do rozegrania po stronie Rebelii. Mizeria tej gry ujawniła się w całej okazałości - skompletowałem małą flotyllę w postaci 2 fregat nebulońskich, 3 korwet korelliańskich i kilku dywizjonów X/W i YW. Pchnąłem to wszystko do ataku na bazę imperium zbudowanym w jakimś pasie asteroidów. Była tam spora stacja orbitalna, ze 2 czy 3 jednostki typu Acclamator i spore stado T/F oraz T/B. Po dość długiej łomotaninie zdołałem zniszczyć Acclamatory, większość T/F i T/B oraz uszkodzić stację. Straciłem wszystkie jednostki rebelianckie. Co w związku z tym zrobiłem? Zbudowałem następne korwety, fregaty, X/W oraz Y/W i zaatakowałem ponownie, tym razem skutecznie. Co to ma wspólnego z realiami Gwiezdnych Wojen? Z desperacką walką Rebelii z przeważającymi siłami Imperium? Ciężko mi stwierdzić....
Ja w ogóle nie lubię klasycznych gier typu rts, ale Empire at War to już straszliwa porażka. Po Homeworld czy X2 zrobić tak prymitywny system walk kosmicznych to zbrodnia. Walki planetarne też nie wnoszą nic nowego i ciekawego.
Szkoda. Klimat "gwiezdnowojenny" jest zachęcający, szczególnie możliwość gry po stronie Imperium (gadki oficera w samouczku są rozbrajające). Marsz Imperialny z okazji zwycięstwa w bitwie - to jest to. Nie wspominając o innych klasycznych motywach muzycznych lecących w tle, chociażby "Aboard the Executor". W demie można też napotkać Mon Mothmę, w pełnej wersji nie zabraknie na pewno reszty postaci z filmów.
Ale to wszystko za mało, tragicznie za mało. Wychodzi, że Empire at War to prymitywny patent by kolejny raz wyciągnąć kasę za pomocą marki SW, szkoda, szkoda....
Bark tu opinii z pelnej wersji ale cóż. Nie jestem specjalnym koneserem gier RTS w kosmosie dlatego też system walk w kosmosie zamiast odrzucić spodobał mi się. Gra nie ejst wcale aż taka straszna jeśli za wiele się od niej nie oczekuje. Porównaj ta gre chociażby do Star Wars Galactic Battlegrounds, to dopiero była porażka w dodatku całkowicie bez klimatu Star Wars. Eire at War po pewnych rozwinięciach nie byłaby taką złą grą. Przydałtyby się bardziej rozwiniete kampanie i sporo więcej jednostek, ale przez to że gra ogranicza się mniej więcej do konfliktu znanego z New Hope to zostało to niestety potraktowane po macoszemu. Generalnie poziom trudności gry jest niski, ale po patchu 1.3 jest już troszke lepiej. Gra warta zagrania, nie grałem w demo ale w full version można chwilke sie pobawić. Oczekuje także że z pewnymi ulepszeniami będą dostępne jakieś dodatki...
10 minut przed napisaniem tego postu przeczytałem artykół gazety Komputer Świat Gry
właśnie o tej grze. PAK nie uwieżysz ale oceniają tę grę na bardzo dobrą, ba nawet lepszą od AoE III (w co szczeże mówiąc trudno mi uwieżyć). W każdym razie w demo jeszcze nie grałem, ja tylko przeczytałem artykół.
Pomógł: 2 razy Dołączył: 18 Sty 2006 Posty: 179 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro Mar 08, 2006 7:02 pm
Uwierzę, na wielu serwisach internetowych po prostu się rozpływają nad SW:EaW, to w gazetach też, czemu nie. Ja od dawna polegam wyłącznie na wersjach demonstracyjnych. Od czasu gdy takie tytuły jak Top Secret, Secret Service czy Gambler wyciągnęły kopyta, przestałem czytać prasę poświęconą grom komputerowym.
Gra jest kiepska, żeby nie powiedzieć, że prymitywna, i tyle. Przytoczę parę opinii zauważonych na forum www.wargamer.com i grupie dyskusyjnej comp.sys.ibm.pc.games.war-historical (uwierzcie, to są cholernie poważne źródła jeśli chodzi o gry strategiczne) - zaznaczam, że to opinie przeczytane, w demie nie ma możliwości sprawdzenia tych kwestii.
Podstawą taktyki "lądowej" w EaW jest.... przewaga liczebna. Skuteczność sprowadza się do rzucania na przeciwnika mas jednostek. To jeszcze można przeżyć, rts bez większych ambicji taktycznych ma swoje prawa. Ale nieoczekiwanie w EaW najskuteczniejszą jednostką w btwie lądowej, jest.... artyleria. Ktoś widział w Gwiezdnych Wojnach jakąś artylerię? Swoją drogą ciekawe co to za artyleria? Lasery stromotorowe?
Poza tym powtórzę (już od siebie) - wykonanie walk kosmicznych takie jak w EaW to jest po prostu skandal! Po Homeworld czy X2, wypuścić taki badziew to się w pale nie mieści! LucasArts szedł na psy.... Zresztą oni i tak są już tylko wydawcą. Ehhh, gdzież czasy X-Winga, Tie Fightera czy Jedi Knights....
PAK, wydaje mi się że zapoinasz że to gra ze stajni LucasArts. Gry w dzisiejszych czasach są nastawione na uśrednione gusta, a nie efekt subtelny czy olsniewający. Gra ma powodowac łezkę w oku dla fanów SW (choć akurat nim nie jestem) i zarobić dużo kaski. Co do tego że floty nie sa sterowane w prawdziwym 3D to rzeczywiście nieciekawa sprawa, ale powiedzmy że miało to uprościć znacznie rozgrywke... Co do tej strategii z artylerią to nie wiem, bo nigdy z niej nie korzystam, zwłaszcza że artyleria jest dostępna dosyc poźno i nie lubie jej wykorzystywać. Co do rzucania dużych ilości jednostek to chyba jest oczywiste że przewaga liczebna zawsze daje rezultaty Chcesz wyzwania? Rzuć mało jednostek Generalnie za największy grzech gry uważam poziom trudności. Pewnego razu mając do dyspozycji 2 eskadry Y-wingow i 2 X-wingów, udało mi się rozpylić Gwiezdnego niszczyciela i dwa niszczyciele klasy Victory. Przy skromnej pomocy stacji kosmicznej 1 poziomu.... Kosztowało to troche pracy ale jednak wątpie aby w rzeczywistości mogło sie zdarzyć....
Przeczytałem troche opinii na wargames, i nei wszystkie są aż tak nepochlebne. Masz racje, gra jest bez ambicji taktycznych. Ale prawdziwe RTS na ogół takie są moim zdaniem. To raczej przyjemna rts-zrecznościówka niz prawdziwa strategia. Jednak bez bicia musisz przyznać że i tak jest to milowy krok LucasArts w dziedzinie strategii Star Wars...
Pomógł: 2 razy Dołączył: 18 Sty 2006 Posty: 179 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Mar 11, 2006 1:09 pm
Kurcze, ale ja pamiętam czasy X-Winga, Tie Fightera czy serii Monkey Island . To TEŻ był Lucasarts, a te gry były doskonałe i nie można powiedzieć by kierowano je na uśrednione gusta. Taki Tie Fighter mógł spowodować nie tylko łezkę w oku fana SW, ale prawidziwy potok łez, i to u każdego miłośnika kosmicznych "symulatorów". Ale może za dużo wymagam, a różnice w poziomie takich gier jak X-Wing czy Tie Fighter z jednej strony, a Empire at War z drugiej, to prostu znak czasu i przejaw obecnych tendecji w biznesie, a walka z nimi to walka z wiatrakami, bo to tendencje obiektywne.
Przy jednym się uprę - wykonanie walk kosmicznych takie jak w EaW to prymityw i tyle, pójscie po najmniejszej linii oporu. Wiadomo, w konwencji RTS nie ma co oczekiwać cudów pozwalających na implementacje taktyk a la admirał Thrawn. Ale pełne 3d najzwyczajniej w świecie znacznie uatrakcyjniłoby grę. Poza tym, o ile pamiętam, to zapowiedziach EaW mówiono wyraźnie, o kosmicznych walkach w pełnym 3d. A otrzymaliśmy karykaturę.
Jeśli chodzi o postęp w poziomie strategii w realiach SW, to wierzę na słowo. Nie grałem w żadną z wcześniejszych strategii "gwiezdno-wojennych".
Właśnie skończyłem przygode z Empire At War. Czyli czas na lekkie reasumowanie. Słowa moje będa zdecydowanie bardziej krytyczne niż we wcześniejszych postach...
Po zdobyciu, wypędzeniu imperium czy tez rozwaleniu gwiazdą śmieci większości planet z okolicy gra jest nudna. Walki kosmiczne sa schematyczne. System papier kamień nożyczki jest fajny z początku bo łatwo sie w nim połapać, ale w miare dalszej rozgrywki, gra staje sie liniowa i jeszcze prostsza niż wcześniej. Wydaje mi sie że właśnie ten system znacznie bardziej niweluje jakośc walk kosmicznych niż także wredne walki w 2D zamiast 3D jak w Homeworldzie (zagrałem w demko Home dla porównania i teraz przyznaje racje PAK'owi). Rzeczywiście gra nie reprezentuje nic specjalnie wartosciowego i jest krokiem w tyl w dziedzinie walk kosmicznych. Moze jednak stanowić bardzo łatwy wstęp dla przyszłych miłośników chocby Homeworld'a. Co do walk na ziemi. To szczerze mówiąc juz ostatnie kilka gier czasami tak bardzo mi sie nie chciało w nich uczestniczyć że albo używałem gwiazdy śmierci albo jeszcze lepsze "auto-resolve" ( przy których straty niewiadomo czemu zawsze są jakies 3-krotnie wyższe niż jesli się samemu prowadzi wojska). Plansze są za małe a Ai zachowuje się czasem jak Andrew na mównicy sejmowej... Grając rebelią można wygrac każdą lądówkę za pomocą małego droida który zwija fog of war i bombardowaniem z orbity. Fabuła w grze jest liniowa i scenariusze nie oferują specjalnie nic ciekawego poza pojedynczymi misjami ale to głownie rebelii, impreium zostało potraktowane po macoszemu.
Żeby jednak tym razem nie było zbyt krytycznie to zaznacze po raz kolejny że jak na RTS ze stajni LucasArts to i tak wiele... Jesli jeszcze jakies postrzeżenia przyjda mi do głowy to napisze....
Oj a juz chciałem zamówić tą gre dobrze poczytac starsze wypowiedzi ,sam myślałem że to chicior że hej wiecie recka w Cd Action i wypowiedzi pracowników z Media .Teraz mam dylemat co zamówić :
1. Supreme Commander
2.Command & Conquer 3
Może jakaś porada ktoś grał
pozdrawiam
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum