Dzisiaj mija pietnasta rocznica zakonczenia obrad tzw. Okraglego Stolu. Bylo to niezwykle wazne wydarzenie naszej historii ostatniego stulecia. Jakze roznie jest ono jednak oceniane - jedni przedstawiaja je jako triumf demokracji, pokojowych metod dzialania, zwyciestwo opozycji. Jednoczesnie inni postrzegaja to jako uwiklanie opozycji w moralnie dwuznaczne alianse, deprecjonujace jej obraz w polskim spolecznestwie, rozbicie w miare jednolitego dotychczas srodowiska oporu, zarazem triumf czlonkow dawnego rezimu, ktorzy zapewnili sobie miekkie ladowanie w nowej rzeczywistosc, by juz 4 lata pozniej w powszechnych wyborach zwyciezyli ludzie uwazani za postkomunistow.
Jak Wy oceniacie owe wydarzenie? Czy nie podejmowanie rozmow, tudziez inne ich prowadzenie drastycznie zmieniloby obraz wspolczesnej Polski, nie pozwoliloby wyksztalcic sie pozniejszym zarazom III RP? Jak sie na to zapatrujecie?
Dla Twej informacji - "Klub Sztabu VVeteranów" ma sluzyc wlasnie rozmowam na tematy inne, niz nasze statutowe. Tu rozmawiamy o wszystkim innym, by lepiej sie nawzajem poznac od innych stron.
A do tematu nawiązując Mam lat 31 czyli okrągły stół pamietam. I w ogóle tamten okres. Czy mogło być inaczej? Chyba nie. Wybór był wtedy taki, że albo rozmawiać, albo nie. Jeśli nie to co dalej? Strajki, następny stan wojenny?
Inną sprawą jest to czy można było te rozmowy poprwadzić inaczej. I bezpośrednio po nich inaczej wszystko rozegrać.
Nie przejmować się ustaleniami tak bardzo i po pierwszych wyborach (nie tych kontraktowych) zrobić pełną dekomunizacje. Ominęły by nas przynajmniej ostatnie rządy Millera:) Nie jestem jakimś oszalałym zwolennikiem spiskowej teorii dziejów. Jednak mam nieodparte wrażenie, że przy okrągłym stole nas tzn Polskę przechandlowali. Zresztą niektórzy uczestnicy przyznają, że PZPR dostało gwarancję nietykalności
Nie jestem pewien, czy rządy Milera to taki fatalny okres, jak to wszyscy mówią. Brakuje nam nowej klasy politycznej - no bo co mamy do wyboru:
albo "starych lisów" z PZPR,
albo "starych cwaniaków", którzy "wylansowali się" w okresie Okrągłego Stołu,
albo "nowych idiotów", którzy obecnie zawładnęli tłuszczą niczym disco-polo, a mówia tu o zjawisku pana Andrzeja L. i jego świcie.
Brakuje nam młodych, inteligentnych i wykształconych polityków, którzy odważyliby się na twarde reformy, nie licząc się z opinią publiczną, która przecież nie zawsze ma racje (ale poczekajcie jeszcze pare lat - muszę się pouczyć kierowania tłumem i posłuchać trochę więcej Leppera, żeby zrozumieć czym kierują się dzisiejsi Polacy)
Nie zgodze sie. Problem polega na tym, iz mamy takowych politykow( vide Balcerowicz), tyle ze MY( tzn. narod) sami im nie pozwalamy realizowac reform. Nasi rodacy to w duzej czesci tzw. homo sovieticusy, ktore wola same mydlic sobie oczy( wysoki poziom swiadczen spolecznych, niskie podatki konsumpcyjne, brak bezrobocia, podatek obrotowy OBOK Citu i vatu i co tam jeszcze Lepper glosi) niz powiedziec sobie wprost, iz trzeba troche sie poglodzic, by pozniej byc sytym.
A co do "nieliczenia sie z opinia publiczna" - okej, ale najpierw trzeba zdobyc wladze, czyli wlasnie zaskarbic sobie sympatie owej tluszczy!
I bron Boze nie apoteozowalbym rzadow Millera - co prawda bylem szkrabem, jak zaczynala sie III RP, nie mniej pamietam wszystkie nasze rzady. Myslalem, ze "druzyna" Buzka osiagnela dno. Mylilem sie, to byl dopiero poczatek. Buzkowi trzeba uczciwie oddac, iz przynajmniej probowal jakichs reform...
--> Docent
Nie uwazasz, iz tworzenie III RP w atmosferze oszustwa totalnie juz by ja zdegenerowalo na samym starcie? "To, co jest wadliwe na poczatku, nie moze byc pozniej uzdrowione"...
Klemens
A nie uwarzasz, że oszustwem jest sytuacja w której ludzie którzy przez 45 lat doprowadzili Polskę do dna teraz mówią, że oni wiedzą jak nam zrobić dobrze?
Czy nie lepiej byłoby zakazać im pełnienia f-cji.
A propo przy pełnej dekomunizacji nie byłoby Balcerowicza (w końcu jaką szkołę on kończył), ani Leppera.
Dekomunizacja - to zawsze byl problem. Jak sam stwierdzasz - nie byloby Balcerowicza ani Leppera( hmmm, tu wykaze sie niewiedza - Lepper byl czlonkiem PZPRu?). No to jak dla mnie nie jest to najlepsze rozwiazanie - osobiscie uwazam, iz Balcerowicz wykonal kawal dobrej roboty i obecnie byloby duzo lepiej, gdyby pozwolono mu dokonczyc a nie przerwano w polowie...
Co do zakazu pelnienia funkcji - otoz istnieje tu pewien problem prawny - a mianowicie kwestia rownosci wobec prawa( a w tej sytuacji nierownosci). Ciekawym, jak sobie wyobrazasz ustalenie kryteriow owej "pelnej" dekomunizacji? Przynaleznosc do partii? Pelnienie jakichs funkcji?
Dlatego właśnie potrzebni są ludzie, którzy sprytem dojdą do władzy (po prostu będa kłamać jak inni) i gdy już dojdą to zrobią co trzeba, tak jak trzeba. W Polsce takich ludzi albo nie ma, albo są tak sprytni, że już do władzy dochodzą (vide A.L.). W to drugie ciężko mi uwierzyć, dlatego myślę poważnie myślę o własnej partii. Z tymże teraz trzeba mieć 1000 członków, żeby partię założyć, narazie więc plany odkładam na przyszłość, czekając co los przyniesie po kolejnych wyborach.
---> Docent
Że Balcerowicza by nie było, to rozumiem, ale że Leppera?
Chyba żeby wziąść Polskę umieścić po 45r. w systemie demokratycznym i od początku w takim kształtować - to wtedy rozumiem.
Twierdzisz, ze ludzie nie majacy najmniejszych oporow przed posuwaniem sie do klamstw byliby "zbawieniem" naszego kraju? A czym by sie oni w takim razie roznili od "starej" ekipy? Dlaczego mieliby pozniej nagle przestac i zamiast radosnie zabawiac sie u koryta zaczac robic cos pozytecznego i niepopularnego? Sorki, ale nie rozumiem twego toku myslenia - prosze, rozwin swa mysl...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum