To wracając do falsyfikacji tez- na stawiającym tę tezę leży obowiązek sformułowania możliwości jej falsyfikacji. W przypadku globalnego ocieplenia nie widzę takiej możliwości
Dlaczego?
Ajmdemen napisał/a:
Chyba trochę nie do końca trafna analogia terytorium państwa z wolnością jednostki. Nawet Twoje oddychanie w jakiś sposób narusza wolność innych jednostek do oddychania.
Oczywiście, że w wersji skrajnej tak! I tu znowu pojawia się pytanie o tzw. niezbędność:)
Ajmdemen napisał/a:
Skoro "Niedowiedziona faktami lub dowodem matematycznym teoria to hipoteza", to po teoriach-niehipotezach można się spodziewać iż są dowiedzone faktami lub dowodem matematycznym.
Primo: niezgodne to ze źródłosłowem greckim, ale przymknijmy na to oko.
Secundo: jak sobie wyobrażasz "dowiedzioną teorię" w świetle popperyzmu?
Ajmdemen napisał/a:
Czyli- pełna arbitralność.
No właśnie nie, choć laikom tak się może wydawać, bo to na organie/sądzie ciąży obowiązek wykazania wszystkich przesłanek, a w szczególności tego, że nie istnieje żadna inna możliwość. Orzeczenia zawierające wyłącznie passus, iż "nie ma innej możliwości etc. etc." są od razu do uchylenia.
Ajmdemen napisał/a:
I na tej samej zasadzie odnosisz zasadę w sytuacjach pozasądowych, gdzie "sędzią" jest już jednostka wybierająca cele i środki?
Tak. Mam bowiem wewnętrznego sędziego w postaci sumienia.
Ajmdemen napisał/a:
Może linkiem możesz rzucić?
Choćby tutaj - http://www.trybunal.gov.p...007/K_28_06.pdf - ale to tak trochę na chybił-trafił, lepiej uszeregowaną (własnego autorstwa) bazę danych mam w Krakowie, do której dostęp będę miał najwcześniej jutro wieczorem, wtedy posłużę lepszymi linkami. Polecam też zapoznanie się z dalszymi odesłaniami w cytowanym wyroku, przedmiotowe orzeczenia bez większego trudu można znaleźć na stronie TK.
Ajmdemen napisał/a:
Ciekawa ta prawnicza słuszność
To już zależy od poglądów ustrojodawcy:) Ale wbrew pozorom można tu dostrzec sens i w pewnych sytuacjach może to się wydać usprawiedliwione (i bynajmniej nie mam na myśli niedostatków finansowych wywłaszczającego).
Ajmdemen napisał/a:
Dowolna skończona wypłata- ujemna czy dodatnia, jest niczym wobec nieskończoności wypłaty możliwej przy istnieniu Boga. To właśnie istota zakładu Pascala
Tylko przy katolickiej (i pokrewnych) wizji Boga i życia wiecznego:)
Ajmdemen napisał/a:
Odnosząc zakład Pascala do naszej sytuacji, powinniśmy żyć w totalnej biedzie, asekurując się przed możliwymi katastrofami.
No właśnie nie, Pascal nie twierdził bowiem, że od razu trzeba być świętym wyznawcą:)
Może jakaś moja ślepota. To jaki jest ten eksperyment falsyfikujący?
Klemens napisał/a:
Oczywiście, że w wersji skrajnej tak! I tu znowu pojawia się pytanie o tzw. niezbędność:)
Cóż w tym skrajnego? To po prostu wynika z definicji wolności- lubię być umiarkowanym w poglądach, ale nie w prostym wnioskowaniu
Klemens napisał/a:
Secundo: jak sobie wyobrażasz "dowiedzioną teorię" w świetle popperyzmu?
"Dowiedzionych" oczywiście nie ma, ale powiedzmy, że za ""dowiedzione"" można uznać te, które oparły się próbom falsyfikacji przez dłuższy czas (chociaż 50 lat?) [/quote]
Klemens napisał/a:
to na organie/sądzie ciąży obowiązek wykazania wszystkich przesłanek, a w szczególności tego, że nie istnieje żadna inna możliwość.
A to w ogóle możliwe?
Klemens napisał/a:
Tak. Mam bowiem wewnętrznego sędziego w postaci sumienia.
Nie miało to stanowić zarzutu, bo przecież każdy koniec końców musi podejmować decyzje o zabarwieniu moralnym. Tylko wytyczna "cel nie uświęca środków" imho nic całkowicie nie pomaga - i tak koniec końców trzeba czasem uznać "cele konieczne" za "uświęcone", nawet jeśli zastosujemy inną semantykę
Klemens napisał/a:
Choćby tutaj - http://www.trybunal.gov.p...007/K_28_06.pdf - ale to tak trochę na chybił-trafił, lepiej uszeregowaną (własnego autorstwa) bazę danych mam w Krakowie, do której dostęp będę miał najwcześniej jutro wieczorem, wtedy posłużę lepszymi linkami. Polecam też zapoznanie się z dalszymi odesłaniami w cytowanym wyroku, przedmiotowe orzeczenia bez większego trudu można znaleźć na stronie TK.
Chwilowo nie mam do tego głowy i piszę w celu podtrzymania pozostałych wątków dyskusji, ale postaram się w najbliższym czasie zapoznać.
Klemens napisał/a:
Ajmdemen napisał/a:
Dowolna skończona wypłata- ujemna czy dodatnia, jest niczym wobec nieskończoności wypłaty możliwej przy istnieniu Boga. To właśnie istota zakładu Pascala
Tylko przy katolickiej (i pokrewnych) wizji Boga i życia wiecznego:)
Bo do takiej wizji odnosi się zakład Pascala
Klemens napisał/a:
Ajmdemen napisał/a:
Odnosząc zakład Pascala do naszej sytuacji, powinniśmy żyć w totalnej biedzie, asekurując się przed możliwymi katastrofami.
No właśnie nie, Pascal nie twierdził bowiem, że od razu trzeba być świętym wyznawcą:)
Może nie wyciągnął do końca wniosków z własnych twierdzeń?
Może jakaś moja ślepota. To jaki jest ten eksperyment falsyfikujący?
Popper nie wymagał dla tezy naukowej tego, by możliwość przeprowadzenia dowodu falsyfikującego była możliwa w chwili jej stawiania, a tylko tego, by dana teza w ogóle mogła zostać sfalsyfikowana. A przecież co do globalnego ocieplenia nie można tego wykluczyć, choćby skupiając się na obecnych metodach, a tylko gromadząc coraz większą ilość danych.
Ajmdemen napisał/a:
Cóż w tym skrajnego? To po prostu wynika z definicji wolności- lubię być umiarkowanym w poglądach, ale nie w prostym wnioskowaniu
Ano to, iż wolność nie jest pojęciem matematycznym, co do którego można wprost stosować metody matematyczne. Inaczej zawsze by była ona pojęciem pustym ze względu na determinizm przyrody, co stanowi otwarcie drogi dla wszelkich totalitaryzmów.
Ajmdemen napisał/a:
"Dowiedzionych" oczywiście nie ma, ale powiedzmy, że za ""dowiedzione"" można uznać te, które oparły się próbom falsyfikacji przez dłuższy czas (chociaż 50 lat?)
Teza o geocentryczności świata czekała na sfalsyfikowanie przez co najmniej 1000 lat, tezy Newtona kolejnych 300 lat - ale to oczywiście moje czepialstwo:)
Ajmdemen napisał/a:
A to w ogóle możliwe?
Pytanie jak daleko posuniętego uzasadnienia wymagasz. Pomijam już fakt, iż i tak zawsze się znajdzie ktoś, kto będzie dane rozstrzygnięcie kwestionował (najczęściej używając w odniesieniu do słowa "własność" słów "święta" lub "kradzież":)).
Ajmdemen napisał/a:
Tylko wytyczna "cel nie uświęca środków" imho nic całkowicie nie pomaga - i tak koniec końców trzeba czasem uznać "cele konieczne" za "uświęcone", nawet jeśli zastosujemy inną semantykę
No właśnie uważam inaczej. Oczywiście tzw. racjonalizacja etc. są metodami na oszukanie sumienia, ale to wcale nie taka łatwa sztuczka. Często można zwieść tłumy, ale nie własne sumienie, co oczywiście zależy od jego stopnia wyrobienia.
Ajmdemen napisał/a:
Bo do takiej wizji odnosi się zakład Pascala
Owszem, co stanowiło o jego głównej słabości:)
Ajmdemen napisał/a:
Może nie wyciągnął do końca wniosków z własnych twierdzeń?
Moim zdaniem wręcz przeciwnie, sprytnie zinterpretował nauczania o synu marnotrawnym i robotnikach:)
Popper nie wymagał dla tezy naukowej tego, by możliwość przeprowadzenia dowodu falsyfikującego była możliwa w chwili jej stawiania, a tylko tego, by dana teza w ogóle mogła zostać sfalsyfikowana. A przecież co do globalnego ocieplenia nie można tego wykluczyć, choćby skupiając się na obecnych metodach, a tylko gromadząc coraz większą ilość danych.
Eksperyment falsyfikujący rzeczywiście może teoretycznie być w chwili formułowania niemożliwy do przeprowadzenia, ale powinien być jednak sformułowany.
Klemens napisał/a:
Ano to, iż wolność nie jest pojęciem matematycznym, co do którego można wprost stosować metody matematyczne. Inaczej zawsze by była ona pojęciem pustym ze względu na determinizm przyrody, co stanowi otwarcie drogi dla wszelkich totalitaryzmów.
Czyli- do pewnej granicy wolność nie jest wolnością, a potem się nią staje i jest już nienaruszalna? Piękna pojęciowa utopia
A wszystkie problemy stąd iż chcemy czynić ową wolność najwyższym kryterium.
Klemens napisał/a:
Teza o geocentryczności świata czekała na sfalsyfikowanie przez co najmniej 1000 lat, tezy Newtona kolejnych 300 lat - ale to oczywiście moje czepialstwo:)
Nikt nie twierdzi, że "wiedza naukowa"="wiedza prawdziwa"
Klemens napisał/a:
Pytanie jak daleko posuniętego uzasadnienia wymagasz. Pomijam już fakt, iż i tak zawsze się znajdzie ktoś, kto będzie dane rozstrzygnięcie kwestionował (najczęściej używając w odniesieniu do słowa "własność" słów "święta" lub "kradzież":)).
Ciężko kogoś winić za czucie się pokrzywdzonym tylko na podstawie tego, że według własnej definicji go nie skrzywdziliśmy.
Klemens napisał/a:
No właśnie uważam inaczej. Oczywiście tzw. racjonalizacja etc. są metodami na oszukanie sumienia, ale to wcale nie taka łatwa sztuczka. Często można zwieść tłumy, ale nie własne sumienie, co oczywiście zależy od jego stopnia wyrobienia.
Wydaje mi się, że ludzie oszukują swoje sumienie na każdym kroku bez specjalnego wysiłku. Dopiero przy "występkach" cięższego kalibru zaczynają się problemy. A sprawą indywidualną jest właśnie owa ciężkość kalibru.
Eksperyment falsyfikujący rzeczywiście może teoretycznie być w chwili formułowania niemożliwy do przeprowadzenia, ale powinien być jednak sformułowany.
A czy tego nie zrobiła już paleoklimatologia, szukając w przeszłości (przed homo sapiens) Ziemi sytuacji globalnego ocieplenia, podobnego do obecnego? Wszak głównym argumentem przeciwników tej teorii jest założenie, iż rola człowieka jest przeceniana i że jest to zupełnie naturalne zjawisko, na które nie mamy wpływu.
Ajmdemen napisał/a:
Czyli- do pewnej granicy wolność nie jest wolnością, a potem się nią staje i jest już nienaruszalna? Piękna pojęciowa utopia
Pardon, ale nigdy nie napisałem, że staje się nienaruszalna:) Takową jest tylko wtedy, gdy nie stanowi niezbędnej ingerencji w wolność absolutną (czyli matematyczną:)) drugiej jednostki. Chodzi o osiągnięcie optimum z punktu widzenia dwóch kolidujących jednostek.
Ajmdemen napisał/a:
A wszystkie problemy stąd iż chcemy czynić ową wolność najwyższym kryterium.
Niektórzy preferują równość:)
Ajmdemen napisał/a:
Nikt nie twierdzi, że "wiedza naukowa"="wiedza prawdziwa"
Powiedziałbym, że obowiązujący paradygmat jest przeciwny:)
Ajmdemen napisał/a:
Ciężko kogoś winić za czucie się pokrzywdzonym tylko na podstawie tego, że według własnej definicji go nie skrzywdziliśmy.
Jest to tzw. krzywda subiektywna, ale już nie obiektywna:)
Ajmdemen napisał/a:
Wydaje mi się, że ludzie oszukują swoje sumienie na każdym kroku bez specjalnego wysiłku. Dopiero przy "występkach" cięższego kalibru zaczynają się problemy. A sprawą indywidualną jest właśnie owa ciężkość kalibru.
Moim zdaniem wszystko tu się sprowadza właśnie do tzw. wyrobienia sumienia. To, że zazwyczaj poziom ten jest niski chyba nie jest zaskakujące, niemniej uważam, iż nie należy równać w dół.
A czy tego nie zrobiła już paleoklimatologia, szukając w przeszłości (przed homo sapiens) Ziemi sytuacji globalnego ocieplenia, podobnego do obecnego? Wszak głównym argumentem przeciwników tej teorii jest założenie, iż rola człowieka jest przeceniana i że jest to zupełnie naturalne zjawisko, na które nie mamy wpływu.
Rzecz w tym, że mamy do czynienia z teorią prognozującą przyszłość, jedyna możliwa imho falsyfikacja nastąpi przez czekanie czy się sprawdzi
Klemens napisał/a:
Pardon, ale nigdy nie napisałem, że staje się nienaruszalna:) Takową jest tylko wtedy, gdy nie stanowi niezbędnej ingerencji w wolność absolutną (czyli matematyczną:)) drugiej jednostki. Chodzi o osiągnięcie optimum z punktu widzenia dwóch kolidujących jednostek.
Jeśli chcemy osiągnąć optimum z punktu widzenia dwóch jednostek, to musimy ustalić wspólne kryterium pozwalające jakoś "sumować ich szczęście". Może Pigou tu nas poratuje, bo imho spece od definiowania wolności raczej nie.
Klemens napisał/a:
Niektórzy preferują równość:)
Albo- efektywność
Klemens napisał/a:
Powiedziałbym, że obowiązujący paradygmat jest przeciwny:)
Aktualność zdania Diogenesa z Synopy ("wiem, że nic nie wiem") jest porażająca po 2500 lat
Klemens napisał/a:
Jest to tzw. krzywda subiektywna, ale już nie obiektywna:)
W jego (subiektywnej) ocenie - krzywda jest obiektywna. W Twojej (naszej, inszej) - nie jest.
Klemens napisał/a:
Moim zdaniem wszystko tu się sprowadza właśnie do tzw. wyrobienia sumienia. To, że zazwyczaj poziom ten jest niski chyba nie jest zaskakujące, niemniej uważam, iż nie należy równać w dół.
Jeszcze pytanie o reprezentantów tzw. zgnilizny moralnej: zbrodniarzy wojennych, masowych morderców, ale też choćby szeregowych członków mafii- słowem wszystkich o "nieco" innym systemie wartości nie mających wyrzutów sumienia z powodu byle czego.
Rzecz w tym, że mamy do czynienia z teorią prognozującą przyszłość, jedyna możliwa imho falsyfikacja nastąpi przez czekanie czy się sprawdzi
Owszem, ale gdyby znaleźć w przeszłości Ziemi sytuacji o porównywalnych zmianach w temperaturze etc., to można by było ustalić 1) skutek 2) brak przyczyny leżącej po stronie człowieka.
Ajmdemen napisał/a:
W jego (subiektywnej) ocenie - krzywda jest obiektywna. W Twojej (naszej, inszej) - nie jest.
Oczywiście nie istnieje coś takiego jak idealnie obiektywne zdanie. Ale tu - oczywiście przy całym multum zastrzeżeń - możliwe jest już ustalenie pewnej zgeneralizowanej oceny pt. "jak ja bym się czuł w jego sytuacji". Socjologia dysponuje stosownymi narzędziami (i właściwie to jest to jedyny z niej pożytek:))
Ajmdemen napisał/a:
Jeszcze pytanie o reprezentantów tzw. zgnilizny moralnej: zbrodniarzy wojennych, masowych morderców, ale też choćby szeregowych członków mafii- słowem wszystkich o "nieco" innym systemie wartości nie mających wyrzutów sumienia z powodu byle czego.
Czasami jest to brak sumienia, czasami zadziwiające umiejętności racjonalizowania, ale często te osoby po prostu postępują niezgodnie z własnym sumieniem. Lektura dzienników i pamiętników tych osób potrafi być edukująca i ciekawa.
Owszem, ale gdyby znaleźć w przeszłości Ziemi sytuacji o porównywalnych zmianach w temperaturze etc., to można by było ustalić 1) skutek 2) brak przyczyny leżącej po stronie człowieka.
Zupełnie możliwe jest, że wtedy wynikałaby z innych czynników, a teraz wskutek działań człowieka. Czyli koniec końców niczego byśmy w sumie nie dowiedli.
Klemens napisał/a:
Oczywiście nie istnieje coś takiego jak idealnie obiektywne zdanie. Ale tu - oczywiście przy całym multum zastrzeżeń - możliwe jest już ustalenie pewnej zgeneralizowanej oceny pt. "jak ja bym się czuł w jego sytuacji". Socjologia dysponuje stosownymi narzędziami (i właściwie to jest to jedyny z niej pożytek:))
Czyli masochista, znęcając się nad kimś, może stwierdzić, że "obiektywnie nie wyrządza mu krzywdy".
Zupełnie możliwe jest, że wtedy wynikałaby z innych czynników, a teraz wskutek działań człowieka. Czyli koniec końców niczego byśmy w sumie nie dowiedli.
Tak, ale wtedy już byśmy wiedzieli, że związek między wzrostem ilości gazów cieplarnianych a temperaturą to coś więcej niż korelacja.
Ajmdemen napisał/a:
Czyli masochista, znęcając się nad kimś, może stwierdzić, że "obiektywnie nie wyrządza mu krzywdy".
Nie zrozumiałeś - ocena obiektywna to tyle co zgeneralizowana ocena "co gdybym to był ja" CAŁEGO społeczeństwa.
Zupełnie możliwe jest, że wtedy wynikałaby z innych czynników, a teraz wskutek działań człowieka. Czyli koniec końców niczego byśmy w sumie nie dowiedli.
Tak, ale wtedy już byśmy wiedzieli, że związek między wzrostem ilości gazów cieplarnianych a temperaturą to coś więcej niż korelacja.
Nieudana próba falsyfikacji (bo taką byłby ów eksperyment) nie dowodzi teorii.
Klemens napisał/a:
Nie zrozumiałeś - ocena obiektywna to tyle co zgeneralizowana ocena "co gdybym to był ja" CAŁEGO społeczeństwa.
Znaczy- większości(?)
Skąd właściwie znamy ową ocenę?
Co, jeśli opcji jest więcej niż 2 i żadna nie ma absolutnej większości?
Nieudana próba falsyfikacji (bo taką byłby ów eksperyment) nie dowodzi teorii.
Owszem, ale rodziłoby to tzw. solidne podstawy przemawiające za prawdziwością teorii:) Jak w przypadku właśnie teorii ewolucji czy teorii kwantowej.
Ajmdemen napisał/a:
Znaczy- większości(?)
To już jest właśnie pytanie o sposób liczenia średniej...
Ajmdemen napisał/a:
Skąd właściwie znamy ową ocenę?
Akurat tu już socjologia ma dość dobre narzędzia (nie twierdzę, że nieomylne).
Ajmdemen napisał/a:
Co, jeśli opcji jest więcej niż 2 i żadna nie ma absolutnej większości?
Wtedy pojawić się musi pytanie o to, czy dane opcje są zbliżone i jakie byłyby efekty ich ewentualnego łączenia. Ale to już jest wchodzenie w szczegóły:)
To już jest właśnie pytanie o sposób liczenia średniej...
To już brzmi mniej patetycznie niż "ocena całego społeczeństwa"
Klemens napisał/a:
Akurat tu już socjologia ma dość dobre narzędzia (nie twierdzę, że nieomylne).
Ankiety?
Klemens napisał/a:
Wtedy pojawić się musi pytanie o to, czy dane opcje są zbliżone i jakie byłyby efekty ich ewentualnego łączenia. Ale to już jest wchodzenie w szczegóły:)
Czyli 51% może się nie zgadzać, ale wypracować kompromis, by wysiudać pozostałe 49%. Oczywiście wszystko w sejmie.
No i jeszcze na marginesie uwaga, że ciekawą cechą tej "obiektywnej" oceny jest to jak różna może być w różnych społeczeństwach. Trzeba by to chyba nazwać obiektywizmem lokalnym.
Nie jestem socjologiem, by na to pytanie odpowiedzieć, ale z reguły jednak wierzę w niewidzialną rękę rynku, a przecież żadna kampania marketingowa się nie rozpocznie bez wykonania stosownie gruntownych badań.
Ajmdemen napisał/a:
No i jeszcze na marginesie uwaga, że ciekawą cechą tej "obiektywnej" oceny jest to jak różna może być w różnych społeczeństwach. Trzeba by to chyba nazwać obiektywizmem lokalnym.
Sorry za dłuższy brak odpowiedzi, w sumie wynikał z tego, że nie za wiele zostało do przedyskutowania Moje zastrzeżenie co do ankiet polega na tym, że ciężko przeprowadzić ankietę na każdą okoliczność i każdy możliwy proces sądowy.
Poza tym takie kwestie są efemeryczne, odczucia ludzi mogą zmienić się z dnia na dzień choćby pod wpływem publikacji prasowych, tym mniej odpowiednim określeniem wydaje mi się więc "obiektywne".
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum