Wysłany: Nie Paź 07, 2007 12:12 pm W samo południe - Współczesny konflikt zbrojny
Już pod koniec II Wojny większość starć toczyła się na odległościach poniżej 300 metrów. Tak pozostało do dzisiaj, ale nie mieliśmy raczej do czynienia z równorzędnymi przeciwnikami. Zawsze jedna ze stron miała przewagę ilościową i jakościową (na przykład pełne panowanie w powietrzu). A gdyby jednak doszło do takiego starcia u równorzednych przeciwników (powiedzy, że jedyną taką sytuacją były konflikty na Bliskim Wschodzie, które w całości rozgrywały się cokolwiek zaskakująco), na jakich odległościach będzie on się toczyć?
Mi ciężko jest powiedzieć z jakiej odległości żołnierze będą siebie atakować.Postawiłbym jednak na około300 metrów-1 kilometr.Żołnierze walczący z bliskiej odległości będą ostrzeliwać się z broni ręcznej i cekaemów i lekkich moździerzy,a dalej będzie ustawiona druga linia złożona z rezerw,przygotowanych do walki,cięższej artylerii i dowództwa.
Ale w końcu ktoś może ruszyć do ataku na bagnety(jakie to były imponujące bitwy ) .
PS.Kiedyś słyszałem,a może czytałem,że w przyszłości żołnierze nie będą już się liczyć na polu walki.Tylko armaty,rakiety,bomby i głowice atomowe.
PS.Kiedyś słyszałem,a może czytałem,że w przyszłości żołnierze nie będą już się liczyć na polu walki.Tylko armaty,rakiety,bomby i głowice atomowe.
IMO będzie raczej na odwrót [z wyjątkiem atomówek], ponieważ broń piechociarza mocno rozwinęła się od czasu drugiej wojny i o ile wtedy walił on do czołgów z odległości parudziesięciu metrów, to teraz może je niszczyć z paruset [mówie tu o ręcznych wyrzutniach, nie działach]. Samolotami do ludzi się już nie strzela, a śmigłowce rozwalić łatiwiej niż czołgi, a i ukryć się człowiekowi łatwiej.
A odległóści nie da się jednoznacznie określić, bo nawet jeśli będą to państa równorzędne, to jeśli oba inwestowały w samoloty, olewając siły naziemne- to walki będą się toczyć głównie w powietrzu [i ciężko w takim przypadku podać odległość]. Jeśli jednak oba państwa wolały inwestować głównie w piechotę, to odległóść określiłbym raczej na poniżej 300m. Gdyby się jednak spotkały państwa o różnych poglądach, to stawiam na najniższą odległóść, jaka jest najwygodniesza głównym siłą jednej z armii.
A mnie się wydaje że ciężki sprzęt i altyleria była by ważna. Mówimy czysto hipotetycznie i nie wiemy kto z kim walczy ale rakiety dalekiego zasięgu można strącić, a piechote wytruć jakić gazem bojowym lub bronią biologiczną
Osobiście podejrzewam że III wojna światowa była by ostatnią w dziejach ludzkośc
(odwołuje się do rosyjskich bomb próżniowych czy jakoś tak)
PS.Kiedyś słyszałem,a może czytałem,że w przyszłości żołnierze nie będą już się liczyć na polu walki.Tylko armaty,rakiety,bomby i głowice atomowe.
IMO będzie raczej na odwrót [z wyjątkiem atomówek], ponieważ broń piechociarza mocno rozwinęła się od czasu drugiej wojny i o ile wtedy walił on do czołgów z odległości parudziesięciu metrów, to teraz może je niszczyć z paruset [mówie tu o ręcznych wyrzutniach, nie działach]. Samolotami do ludzi się już nie strzela, a śmigłowce rozwalić łatiwiej niż czołgi, a i ukryć się człowiekowi łatwiej.
Nie długo nie będzie piechoty tylko cyborgi i roboty .
(300-metrów - 1 kilometr) - zależnie od jednostek. Jak piechota do 300 metrów jak czołgi to kilometr.
Na pewno poniżej 300m. Oczywiście lotnictwo czy artyleria będą odgrywały dużą rolę, ale nie są w stanie wygrać wojny. Wygrać wojnę może tylko piechota, której zasięg skutecznego ognai nie jest zbyt duży. Czołgi też na pewno byłyby ważne, ale z racji ich ilości oraz terenu nie nie na nich spocznie główny ciężar. Praktycznie tylko na pustyni, gdzie zasięg obserwacji jest często większy od zasięgu skutecznego ognia, czołgi mogłyby prowadzić większość walk. Ale i tak w końcu teren musi zająć i utrzymać piechota.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum